reklama adsense

niedziela, 18 marca 2012

O minimaliźmie, listach zakupów, mierzeniu i przecenach

Przepraszam za wysyp tematów w klimatach bloga Kasi T. po przerwie. Na intrygi i akcję może kiedyś przyjdzie czas, na głębsze przemyślenia miejmy nadzieję też. Raz na jakiś czas warto zwrócić uwagę na te drobniejsze kwestie.

Dziś chciałem się podzielić kilkoma trickami, które ratują portfel i ułatwiają życie (make life easier :P). Dzięki zastosowaniu nie tylko znacznie ograniczymy wydatki ale dodatkowo zaopatrzymy się w rzeczy, których brakowało ale tego nie zauważaliśmy.

Minimalizm. Raz na jakiś czas warto przebrać to co posiadamy i ocenić jak często dana rzecz jest używana. Możemy szybko dojść do wniosku, że praktycznie non stop nosimy to samo a większość garderoby leży i się kurzy. Teraz weźmy te nieużywane rzeczy i chwilę zastanówmy się czemu je kupiliśmy, co sobie wyobrażaliśmy, jakie miało być ich zastosowanie i wreszcie - dlaczego nic z tego nie wyszło.
Ja sam tak grzebiąc w szmatkach łapałem się ciągle na na kilku złudzeniach:

  1. "Rzecz jest ładna choć nie wyglądam w niej rewelacyjnie... no ale schudnę i będzie lepiej. To będzie mój motywator do schudnięcia, kupuję!". Efekt - zanim schudłem już dawno zapomniałem o tej rzeczy, baaa , czasem okazuję się, że po schudnięciu wygląda jeszcze gorzej.
  2. "Te buty się rozchodzą a to taka okazja... 200 zamiast 600 zł!"... Efekt- kasa wydana a potem   kupujesz wygodne trampki za 50 zł i chodzisz do zdarcia.
  3. "Jaki piękny kolor...: Co z tego jeśli nie jest dobrany po cerę, typ kolorystyczny i resztę garderoby?" Takie szaleństwa czasem się sprawdzają ale zwykle i tak wraca się do swoich ulubionych barw.
Warto pozostać przy rzeczach najczęściej używanych i tych wyjściowych. Cała reszta może posłużyć  komuś innemu. Oddając znajomym czy bardziej potrzebującym trochę łatwiej przełknąć własną zakupową głupotę choć najlepiej po prostu kupować mądrze. Kiedy ograniczymy się do kilku rzeczywiście używanych rzeczy możemy przejść do następnego etapu.

Modernizacja. Przyjrzyjmy się temu wszystkiemu. Czemu akurat te spodnie, ta koszulka? Trzeba pamiętać - im więcej odpowiedzi znajdziemy tym większe oszczędności... Jak to było u mnie. Obejrzałem niezliczone pary spodni i wyszło, że non stop chodzę w dresie i czasem w starych rurkach. Czemu? Wszystkie trzy pary mają w składzie materiały elastyczne dzięki czemu są o niebo wygodniejsze od zwykłych jeansów. Dostosowują się także do zmieniającej wagi (elastyczny pas - choć to zgubne :)). Kolejne pary powinny być elastyczne, jak najwygodniejsze, trzeba dokupić jeszcze dresowych bo mam tylko jedną parę.

W dodatku dzięki temu ograniczeniu ilości ubrań zauważyłem, że od roku chodzę w plastikowym pasku z przeceny, który jest już w całkowitej rozsypce... Podobnie jak torba. 

Znów mogłem pomyśleć czemu tak intensywnie używałem tych elementów garderoby nie myśląc nawet o ich wymianie? Odpowiedź to minimalistyczne wzornictwo i względnie dobra jakość. Jeśli coś spełnia swoją funkcje i pasuje o wszystkiego," chowając się" jak tło nie myślimy o wymianie. Znów klucz.... Oczywiście wymieniłem zniszczone rzeczy na podobne, lepszej jakości. 

Przy modernizacji dobrze prześledzić nowości i usprawnienia. Nie można zamykać się do modeli i krojów które już znamy. Wszystko idzie do przodu i czasem drobny szczegół, kieszonka, nowy materiał mogą znacznie ułatwić codzienność.

Lista zakupów. Wiem już czego potrzeba więc mogę się zabrać do... listy! (Nie , wcale nie do żadnego centrum handlowego ;)). Listy możemy tworzyć samodzielnie na kartce lub z pomocą witryn niektórych sklepów. Zasada jest taka, że lista musi dojrzeć!!! To bardzo ważne by czekała. A my co jakiś czas wchodzimy na nią i modyfikujemy. dopisując nowe rzeczy. Mogę się z każdym założyć o wszystko, że za każdym razem gdy będziesz wchodzić na swoją listę zakupów usuniesz z niej coś! Zawsze tak jest, że część zakupów okazuje się chwilową zachcianką. Po odczekaniu pewnego czasu kupujemy rzecz, która najdłużej gości na liście wstrzymując się od reszty. Nie licząc prawdziwych okazji i chwil olśnienia w centrum handlowym, gdy coś jest od razy takie i potem służy latami,  zaoszczędzimy ogromne kwoty.
Mierzenie. Nigdy ale to nigdy nie wolno kupować bez mierzenia. Nawet jeśli znamy ten model i lubimy trzeba! Wystarczy drobna różnica w odcieniu koloru, suwak, zaszewka by całkowicie zmienić całość. Tak samo z rzeczami, krojami za któymi nigdy nie przepadaliśmy. Zawsze trzeba wziąć kilka do przymierzalni bo decyduje  efekt końcowy. Dotyczy to nawet głupiego zakupu t-shirtu. Może nie ma się czym chwalić ale ostatnio by kupić 2 koszulki przymierzyłem ich ok. 30 w różnych sklepach. Albo jest idealnie albo zostawiam. Nie ma się czego wstydzić. 
Przecena. Jeśli stosujemy listę zakupów przecena jest jak Joker czy wygrana w Totka. Mamy już pełną listę rzeczy, które chcemy mieć. Jeśli nie jest to artykuł pierwszej potrzeby warto zaryzykować. Po przymierzeniu, jeśli jest już pewność, że to to (oczywiście mam na myśli te troszkę droższe rzeczy) czekamy. W wielu przypadkach nie musimy chodzić do samego sklepu, wystarczy sprawdzać co jakiś czas w sklepie internetowym, który prowadzi coraz więcej firm. Czekamy na przecenę, jeśli uda na się kupić w niej artykuł w naszym rozmiarze, za połowę lub jedną trzecią ceny to traktujemy to prawie jak wspomnianą wyżej wygraną!!! Jest też prawdopodobieństwo, że do czasu przeceny rzecz może okazać się niepotrzebnym kaprysem. To także wygrana bo pieniądze zostają w kieszeni!

Po co tyle zachodu? 
Jeśli masz konto internetowe i płacisz głównie kartą zrób sobie wyciąg z zeszłego roku, uporządkuj wypłaty według odbiorców i oddziel swoje ulubione sklepy odzieżowe. Teraz porównaj to z kwotą, która wydałeś na rzeczy noszone na co dzień.... Ile tysięcy różnicy?

Inne sklepy. Stosując te metody możemy sobie spokojnie pozwolić na produkty z najwyższej półki. Moja gwarancja na "awans" ze straganu z rzeczami jednorazowymi do Zary czy innych lepszych sieciówek. Względnie stamtąd do sklepów z szytą w Europie odzieżą premium. I to przy zachowaniu podobnej lub niższej kwoty przeznaczanej na garderobę.

Wsparcie i dotacje. A może połowę zaoszczędzonej kwoty przelewać na cele charytatywne do organizacji, o których wiemy, że działają? Tyle ich jest i bardzo często cierpią na brak funduszy.

Niezależność. Nie tylko znacznie większa niezależność finansowa, gdy dłuższy czas mamy na koncie rezerwy ale niezależność od pewnych manipulacji systemu. Każdej firmie zależy byśmy kupowali jak najwięcej, najlepiej impulsywnie i nie to co chcieliśmy. Kto wtedy tak naprawdę podejmuje decyzję? Ty? Przy stosowaniu wyżej wspomnianych metod możemy być pewni, że zakupy wynikają z naszych własnych rzeczywistych potrzeb.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz