reklama adsense

niedziela, 30 września 2012

Cięcie Madame Pompadour

Jeśli lubisz nosić ciekawą fryzurę. Szukasz czegoś naprawdę modnego a jednocześnie całkiem nowego, innego i charakterystycznego to będzie post dla Ciebie.

Często najtrudniej dojść do nazwy zjawiska. Widzisz, że jakiś ciuch czy fryzura zaczyna być noszona na ulicy, umiesz mniej więcej opisać a nie znasz jej nazwy. Na szczęście jest internet. Szybko zauważyłem, że przy instrukcjach wykonania fryzury, o którą mi chodzi pojawia się słowo pompadour a na forach można spotkać się z określeniem fryzura pompadour czy męski pompadour.

Przechodząc do konkretów, do wykonania potrzebny będzie produkt do stylizacji. Firmy kosmetyczne szybko dostosowały się do zmieniających trendów i na półkach drogerii można już spotkać specjalny puder do robienia takiej fryzury pompadour z odpowiednim zdjęciem na opakowaniu (wiem jak to brzmi: "puder do fryzury pompadour"....:D).
Osobiście uważam, że całkiem nieźle się spisuje, czasem potrzeba tu i ówdzie podtrzymać włosy gumą stylizującą. Można też zastosować suszarkę, szczotki czy krem got to be: beach boy. Wszystkie przy zastosowaniu odpowiedniej techniki dają podobny efekt.

Sposobów na ułożenie męskiej wersji fryzury pompadour jest tak dużo jak samych filmików instruktażowych. Najlepiej po prostu sprawdzić, która najlepiej spisuje się na naszych włosach, każde są inne. Po wpisaniu w wyszukiwarce YouTube frazy "pompadour hair" otrzymujemy 1430 wyników ze instrukcjami na męską i damską wersję tej fruzyry. Możemy przebierać w wersjach, od tych całkiem retro, przypominających uczesania z lat 50. i 60. po najbardziej współczesne. Ważne, żeby szukać na stronach anglojęzycznych , w Polsce ciągle ta moda raczkuje i nie znajdziemy zbyt wiele materiałów - szczytem odwagi w męskim strzyżeniu ciągle wydaje się niemodny już irokez czy różne asymetryczne, opadające na czoło emo-grzywki.



Ciekawa jest damska wersja, noszona choćby przez Lanę Del Rey czy Janelle Monae. W połączeniu z modnymi sztucznymi rzęsami i eyelinerem dziewczyny wyglądają jak żywcem przeniesione z początku lat 60. Zresztą w przypadku Lany to chyba zabieg w pełni świadomy, a porozwieszane na mieście plakaty z piosenkarką w sweterku z angory H&M zdają się także mieć pół wieku.





No ale nie zmieniam tematy tylko dorzucam mój ulubiony filmik ze sposobem wykonania fryzurya jednocześnie zwracam się z pytaniem, czy samo stryżenie/uczesanie ma jakąs rodzimą nazwę, której nie znam?




czwartek, 20 września 2012

Niszowe zapachy - WARS

Pamiętam jak w poprzednim miejscu pracy po każdej premii kwartalnej, w dniu wypłaty udawałem się do pobliskiej perfumerii poszukać czegoś nowego. Najbardziej oczekiwałem na chwilę gdy zakocham się w zapachu od pierwszego wejrzenia. Zdarzyło się to kilka razy i potem długo używałem tych perfum.
Same zapachy potrafią "znaczyć" okresy w życiu.
Kiedy poznałem Misiakosa używałem białej Sonii Rykiel. Do dziś wspomina i przy każdej okazji proponuje mi te perfumy jako prezent Mi osobiście ten zapach nie zapadł szczególnie w pamięć, akurat nie miałem wtedy innego pomysłu na perfumy a przez rok używałem wyjątkowo udanej szarej.
Ostatnio zwróciłem uwagę na zupełnie inny zapach. Postanowiłem się ogolić maszynką. Pomysł dojrzewał trochę czasu bo przez ostatnie dwa lata chodziłem z dwudniowym zarostem. Zarost wyszedł z mody więc najwyższy czas ogolić się jak człowiek. Po pracy wszedłem do sklepu, zakupiłem odpowiednie akcesoria do golenia a przy wyborze płynu po goleniu zwróciłem uwagę na zapomnianą już markę Wars. Pomyślałem - a kupię dla picu, cena groszowa.
Wróciłem do domu i jeszcze tego samego wieczoru sprawdziłem, czy ten zapach będzie wzbudzał jakieś wspomnienia. Wrażenia okazały się mocniejsze niż się spodziewałem. W jednej chwili przeniosłem się do dzieciństwa w czasach schyłkowego PRL. Do imprez rodzinnych z tamtego czasu.
Poszukałem trochę informacji na forach i okazuje się - nie tylko ja wpadłem na podobny pomysł zakupu Warsa. Podobne wrażenia mieli użytkownicy forów perfumiarskich, a część nawet przyznała się do "przesiadki" do Warsa na stałe, z 20 droższych zapachów "markowych".
Nie dziwię się, to bardzo udany, wyważony, typowo męski zapach,  inny niż pozostałe,  na początku są dość podobne do siebie. Nie znam się niestety na perfumach, na tyle, żeby ocenić w czym dokładnie tkwi różnica ale czysto empirycznie, od razu czuję, że mam do czynienia z produktem, zaprojektowanym w zupełnie innej epoce. Gdyby zapachy podzielić na te ciepłe i zimne, Wars byłby dla mnie zdecydowanie zimny ale optymistyczny. Kojarzy mi się z modernistycznymi budowlami z lat 60. czy 70. Poszukałem historii. Zapach powstał w latach 70., w tamtym czasie jako woda  z wyższej półki. Nawet papier do produkcji opakowania sprowadzano z RFN a projekt graficzny loga stworzył czołowy grafik - Karol Śliwka (autor m.in loga PKO BP). Autorką zapachu jest Magdalena Chmielewska, uznany perfumiarz , projektujący do dziś zapachy dla największych światowych marek, ceny flakonu perfum zaprojektowanych przez Panią Magdalenę dla zagranicznych firm potrafią przekraczać 1000 zł.

Tak więc Wars może się pochwalić bardzo dobrym pochodzeniem a dziwaczna cena ok 10 zł nie ma nic wspólnego z rzeczywistą wartością - koszt produkcji więszkości "drogich" perfum nie przekracza takiej kwoty. Nie płacimy za to za wymyślny flakon, nazwisko znanego projektanta w nazwie czy reklamę i marketing, którego w tym przypadku po prostu nie ma.
Gorąco zachęcam do sprawdzenia na własnej skórze :)



sobota, 8 września 2012

Are You Being Served?

To post dla miłośników brytyjskich seriali. Przy okazji zdradzę, że zaliczam się do tych maniakalnych. I jak na maniaka przystało przyszedł dzień, kiedy ogólnodostępny materiał się wyczerpał. Oglądanie po raz 10 Hotelu Zacisze" czy "Co ludzie powiedzą", mimo, że ciągle mnie nie nudzi - przestało wystarczać.
Pamiętacie może taki serial - "Allo, Allo"? Kręcony w latach 1982-92, wielokrotnie emitowany w polskiej tv. Widowisko stworzył zespół Jeremy Lloyd & David Croft. Serial był drugim wspólnym "dziełem" duetu po ogromnym sukcesie wcześniejszej produkcji "Are You Being Served?" emitowanej na BBC w latach 1972-1985.
Postanowiłem sprawdzić cóż to takiego i muszę przyznać, że jestem niezwykle pozytywnie zaskoczony. Jeśli lubiliście klimat "Allo, Allo" z mocno zarysowanymi bohaterami - serial na pewno się spodoba!
Podobnie jak w "Allo, Allo" jeden z bohaterów zdaje się mieć inną orientację. Mr. Humphries ma charakterystyczny chód i sposób mówienia a jego udział w scenach zawsze dramatycznie podnosi i tak bardzo wysoki poziom absurdu. Oczywiście w najlepszym guście, z niedopowiedzeniami i klasą.
Co ciekawe John Inman, który wcielił się w rolę był zdeklarowanym gejem, w 2005 roku zawarł związek cywilny ze swoim partnerem, z którym był związany ponad 30 lat.

Serial opowiada o perypetiach pracowników działu odzieżowego w luksusowym domu towarowym.

Moją ulubioną bohaterką jest Pani Sclombe. Kierowniczka działu damskiego. Samotna Pani w średnim wieku mająca bardzo wysokie mniemanie na temat swojej atrakcyjności i zainteresowania nią płci przeciwnej w sklepie. Ze względu na asortyment, który sprzedaje, często w rozmowach z pozostałym personelem mówi o jej majtkach, bieliźnie itp.(w znaczeniu majtek z jej działu) co oczywiście jest źródłem zabawnych sytuacji. Posiada też kotkę- z ang. pussy. Oczywiście nie muszę wspominać, że słowo ma także inne znaczenie w języku angielskim i opowieści pani Sclombe, że jej "pussy" to czy tamto wywołują zawsze odpowiednią reakcję u reszty.

Na zachętę wrzucam scenkę, kiedy jeden z pracowników Działu Męskiego piszę kartkę z zaproszeniem na randkę do młodszej pracownicy, a nieoczekiwanie dostaje się ona w ręce pani Sclombe...
http://www.youtube.com/watch?list=PL539FB23F120BBB6E&v=hFZTSy82b58&feature=player_detailpage#t=1129s

Wszystkie odcinki serialu znajdują się na playliście:
http://www.youtube.com/playlist?list=PL539FB23F120BBB6E

Acid Washed (marmurki)

To nic innego jak wykończenie jeansu. Jest to powrót mody, która już raz gościła u nas w latach 80. i tego typu jeansy zostały wówczas nazwane marmurkami.


Na pewno zwracają na siebie uwagę. Potrafią przełamać bardzo stonowany, konserwatywny wręcz wirenek z klasycznym,nie rzucającym się w oczy swetrem i skromnymi butami. Oryginalnie były popularne w tym samym czasie co skórzane kurtki i trampki noszone do wszystkiego.

Obecnie zdecydowanie bardziej przyjęły się u dziewczyn ale to chyba raczej wynik szerszego zainteresowania modą u pań czy szybszego wyczucia trendów.

Jak dla mnie mogą być ciekawą alternatywą dla popularnych od kilku lat kolorowych chinosów, które jakoś nie mogą przestać mi się kojarzyć z panami w średnim wieku grającymi w golfa. Marmurki są bardziej uliczne, industrialne.


Na forach dziewczyn jest całkiem sporo postów jak przerobić na marmurki stare jeansy za pomocą wybielacza, względnie pumeksu z wybielaczem.Całkiem fajnie cały proces jest wytłumaczony na poniższym filmiku.


Są też do kupienia we wszystkich większych sieciówkach. Ja akurat swoje dostałem od Misiakosa a były kupione w H&M.

czwartek, 6 września 2012

Zero życia

To dziś o samej pracy. Oglądaliście może jakieś dokumenty o pracy w fabrykach w Chinach?
A wyobraźcie sobie, że w Polsce istnieją zakłady oferujące zatrudnionym podobne atrakcje. Różnica jest w stawce, reszta skopiowana żywcem z dalekiego wschodu. Może to i metoda bo firma prosperuje bardzo dobrze zarówno w branży usługowej jak i stricte produkcyjnej.... Ba, w sumie to w okresach pogodzenia się z losem pracy w tym miejscu nawet miewam chwilowe wzloty dumy ze znaczka Made in Poland na zaawansowanym technicznie sprzęcie, które firma produkuje(sam projekt jak i podzespoły też są polskie).
No ale te zachwyty są zdecydowanie wyjątkiem.
Wyobraźcie sobie taki oto dzień. Wstajesz godzina 6. O 7 wychodzisz z domu po kawie i czasem śniadaniu. Punkt 8 zaczynasz pracę. Normalne. Zaczynasz pracę czyli pierwszą kawę w pracy itp. No nie... Zaczynasz harówę, zapominasz o wszystkim. Koło 10-11 robisz krótką przerwę na kawe, może papierosa czy kanapkę, 20 minut. Znów pracujesz zapominając o całym świecie, nie da się inaczej. Nawet nie wiesz kiedy przychodzi 15 ale kiedy się zorientujesz nadchodzi kryzys. To już ale też DOPIERO 15. Mała przerwa, zastanawiasz się czy coś dziś jadłeś, znów ciężka praca, zaczynasz odczuwać zmęczenie, potrzebę dłuższej przerwy, pójścia gdzieś ale nie ma takiej możliwości. Mija 16, 17, wydajność spada mimo zaangażowania w pracę, wydaje Ci się, że wytrzymasz jeszcze góra godzinę. Idziesz na przerwę ale potrzeba czegoś więcej. Myślisz o końcu ale jeszcze zostało...18,19,20. Czasem o tej porze można odczuć coś w rodzaju "upicia się pracą" połączonego z obojętnością. Obojętność to wielki skarb i sposób na przetrwanie! Kiedyś rozmawiałem z doświadczoną koleżanką z pracy i jej rada doprowazenia się w pracy do takiego stanu obojętności kiedy jest Ci już wszystko jedno czy jesteś w zakładzie czy wylegujesz się w łóżku była najcenniejszą jakie otrzymałem... No ale jedziemy dalej:) 21, 22.
Jesteś w domu o 23 potem długo nie możesz zasnąć, taka dziwna mieszanka nakręcenia pracą, zmęczenia i tej całej obojętności. Pół biedy jeśli następnego dnia jest wolne...
Nadchodzi dzień wypłaty. Ktoś powie, że za taką sumę to mógłby choćby codziennie przechodzić ten cykl. W takim razie zapraszam :).
I w ten sposób Polacy dobrze pracują, dobrze zarabiają i w ogóle tutaj jest Zielona Wyspa!

środa, 5 września 2012

Reaktywacja

Po miesiącach znalazłem wreszcie chwile na zostawienie kilku zdań. Po pierwsze muszę się wytłumaczyć. Powody milczenia są dość prozaiczne. Zaraz po podjęciu pracy zdecydowałem się skupić na tym elemencie życia do czasu pełnego wyjścia na prostą. Pracowałem sporo ponad etat a resztki wolnego czasu zostawiłem na wyjazdy czy podstawowe sprawy dnia codziennego, bez których trudno żyć.
Teraz nastapiła pewna zmiana, spłaciłem długi, wyszedłem na solidną prostą i tradycyjnie jak co roku rozchorowałem się wraz z nastaniem września.
Sytuacja powtarza się regularnie od kiedy pamiętam. To chyba dobry moment żeby ten wolny czas poświecić także na bloga.